Kult zapierdolu kontra zdrowie. Lekcja, którą zrozumiałem o jeden dzień za późno

Czy praca po 16 godzin to powód do dumy? Nie. To prosta droga na oddział neurologiczny. Przeczytaj, dlaczego żadna faktura nie jest warta Twojego zdrowia

Kult zapierdolu kontra zdrowie. Lekcja, którą zrozumiałem o jeden dzień za późno
audio-thumbnail
Wersja podcast Ai
0:00
/829.5778684807257

„Wyśpisz się po śmierci”. Znasz ten tekst? Ja też go znałem. Co gorsza, przez lata traktowałem go niemal jak ewangelię sukcesu. Wrzucałem na LinkedIna posty o tym, jak to „cisnę” projekty do drugiej w nocy, a kawę piłem litrami, jakby to był jakiś magiczny eliksir na nieśmiertelność.

I wiecie co? To bzdura. To wielkie, śmierdzące kłamstwo, które sprzedają nam internetowi guru w drogich garniturach, którzy sami pewnie mają od tego wszystkiego wrzody żołądka.

Nazywają to ładnie: Hustle Culture. Kult zapierdolu.

Ja nazywam to: autostradą do piachu. I mówię to z perspektywy gościa, który z tej autostrady zjechał w ostatniej chwili, prosto na barierkę energochłonną z napisem „Szpital”.

Mit superbohatera z laptopem

Żyjemy w czasach, gdzie bycie zmęczonym jest nowym symbolem statusu. – „Co tam u Ciebie?” – „A stary, nie mam czasu taczek załadować, śpię po 4 godziny, robię trzeci projekt”.

I wtedy wszyscy kiwają głowami z uznaniem. „O, ten to jest gość. Ten to ma drive”. Gówno prawda. Ten gość właśnie zarzyna swój organizm na raty.

Wmówiono nam, że nasza wartość zależy od tego, ile „dowieziemy”. Że odpoczynek jest dla słabych. Że jak nie robisz czegoś produktywnego w weekend, to marnujesz życie. A prawda jest taka, że wypalenie zawodowe to już oficjalna diagnoza medyczna, a nie wymysł leniuchów.

Moment „Pstryk”

Pisałem już o tym, ale powtórzę, bo to najważniejsza lekcja w moim życiu. Choroba nie wysyła maila z powiadomieniem: „Szanowny Panie, za dwa tygodnie planujemy udar, prosimy o zamknięcie ticketów w Jira”.

Nie. To się dzieje w ułamku sekundy. Pstryk. I koniec.

W jednej chwili martwisz się o deadline dla klienta, o to, czy faktura została opłacona i czy algorytm Google polubił Twój nowy tekst. W drugiej chwili Twoim największym marzeniem jest to, żeby samodzielnie pójść do toalety albo utrzymać kubek z wodą.

Leżąc na sali rehabilitacyjnej, masz dużo czasu na myślenie. I gwarantuję Ci – ani razu nie pomyślałem wtedy: „Kurczę, szkoda, że nie siedziałem dłużej w biurze w 2022 roku”. Myślałem za to: „Jaki ja byłem głupi, że myślałem, że jestem niezniszczalny”.

Co tracisz, goniąc króliczka?

Kult zapierdolu zabiera nam to, czego nie da się kupić za żadne bitcoiny świata:

Nowa definicja produktywności

Dziś, wiosną 2025 roku, moja definicja produktywności wygląda zupełnie inaczej. To nie jest zrobienie 100 rzeczy w godzinę.

Produktywność to umiejętność zrobienia tego, co ważne, w takim czasie, żeby starczyło go na regenerację.

Jeśli musisz pracować po 12-16 godzin dziennie, żeby się wyrobić, to nie jesteś „hard worker”. Jesteś po prostu źle zorganizowany albo bierzesz na siebie za dużo. Brutalne? Może. Ale prawdziwe.

Dla mnie teraz kluczowe są:

  1. Sen. Święta rzecz. Żaden Netflix, żaden projekt nie jest ważniejszy niż 7-8 godzin snu.
  2. Spacer. Bez słuchawek, bez podcastów o rozwoju osobistym. Po prostu gapienie się na drzewa. To resetuje głowę lepiej niż najlepsza kawa.
  3. „Nie”. Nauczyłem się odmawiać. Nie zrobię tego na jutro? Trudno. Świat się nie zawali. A jak klient odejdzie? To przyjdzie inny. Zdrowia nikt mi nie odda.

Nie bądź głupi przed szkodą

Nie piszę tego, żeby Cię nastraszyć (no dobra, trochę tak). Piszę to, bo widzę te same błędy u młodszych i starszych. Widzę to ściganie się z samym sobą. Też tam byłem. Też myślałem, że jestem robotem.

A potem życie powiedziało „sprawdzam”.

Więc jeśli czytasz to w biurze o 19:00, a w domu czeka na Ciebie zimna kolacja albo pies, którego nie ma kto wyprowadzić – wyłącz ten komputer. Żaden deadline nie jest wart tego, żebyś wylądował na oddziale neurologicznym.

Bądź zdrowy. I tyle. Resztę jakoś ogarniemy.

Wskazówka: Jeśli czujesz, że tracisz kontrolę i stres Cię zjada, nie bój się szukać pomocy. Czasem rozmowa z psychologiem daje więcej niż kolejny kurs zarządzania czasem.